Wizyta u stomatologa
To, co mnie spotkało wydawało się wręcz nieprawdopodobne …
Znajomy, który dowiedział się o moich obawach i lękach powiedział, że zaprowadzi mnie do stomatologa gdzie zabieg odbędzie się praktycznie bez stresu. Nie dowierzałam, ale w końcu wyraziłam zgodę. Z duszą na ramieniu i moją ulubioną płytą Amy Winehouse pod pachą przekroczyłam próg gabinetu.
- To, co dzisiaj słuchamy? – przemiły stomatolog powitał mnie z zaciekawieniem i uśmiechem na twarzy – zapraszam panią na fotel.
Płyta powędrowała do odtwarzacza a, ja na fotel.
- Proszę założyć słuchawki, a ja sprawdzę stan pani ząbków – stomatolog podał mi duże słuchawki, z których wkrótce popłynęła muzyka.
Po chwili byłam naprawdę odprężona, a moja wyobraźnia poszybowała daleko od gabinetu dentystycznego. Dziwne uczucie. Pierwszy raz siedziałam w gabinecie dentystycznym jak na koncercie.
Z początku nie wierzyłam, że muzyka może mi pomóc
- Oczyścimy nalot i zdejmiemy niewielki kamień z ząbków – z odchylonej słuchawki doszedł do mnie głos stomatologa. Kiwnęłam głową na zgodę.
Praktycznie nie słyszę odgłosów zabiegu i nic mnie nie boli. Jestem spokojna.
Nie przepadałam za tym zabiegiem, ale o dziwo tym razem nieprzyjemne dźwięki czyszczenia szkliwa były praktycznie wytłumione! Bardziej przeżywałam muzykę niż sam zabieg. Muzyka naprawdę zdziałała cuda. Czułam się wyraźnie odprężona.
Po zabiegu dowiedziałam się, że także poważniejsze zabiegi wykonywane w znieczuleniu miejscowym i przy dźwiękach ulubionej muzyki nie powodują stresu, jaki w tych okolicznościach zwykle przeżywamy. Komfort jest pełny. Nawet znieczulające zastrzyki robi się po uprzednim znieczuleniu dziąseł. Potem pozostaje słuchać muzyki i od czasu do czasu polecenia stomatologa – proszę przepłukać zęby. I nic ponad to. To pierwszy taki gabinet gdzie miłośnicy każdej muzyki są przyjmowani z otwartymi rękoma. Są melomani, którzy przychodzą z muzyka poważną, a są i tacy, co wolą ciężki rock.
Zostałam stałą pacjentką URODENTU i już się nie boję leczyć w tej przychodni, ale zawsze zabieram ze sobą na zabieg coś ulubionego do słuchania. Łączę przyjemne z pożytecznym. Bez stresu i bez bólu słuchając muzyki.
Kinga